poniedziałek, 16 stycznia 2023

Zobaczcie, bo warto! #12: "Podróżnicy".

"- Dyrektor zna datę i dokładną godzinę śmierci każdego człowieka. Wybiera któregoś i przesyła jaźń Podróżnika do jego umysłu na kilka sekund przed śmiercią. Dzięki temu pojawiamy się nie zabijając nikogo, bo oni i tak mieli umrzeć."

    Poprzednio wspominałam o "Dark", gdzie niektórym do opanowania biegu wydarzeń był potrzebny zeszyt na notatki. Spokojnie, tutaj się nie przyda, chyba, że ktoś chciałby zapisywać numery. 😉

    Kolejny serial z podróżami w czasie, z tą różnicą, że tutaj to nie ludzie się w nim cofają, a ich świadomość, kierowana przez Dyrektora, będącego stworzoną przez najstarszych z nich sztuczną inteligencją.

    Jak w większości fabuł tego typu mamy historię masowej zagłady, którą w końcu ktoś postanawia zatrzymać, czy raczej jej zapobiec. Tak powstaje właśnie Dyrektor, zaprogramowany tak, by wyszukiwał najistotniejsze momenty XXI wieku, które miały wpływ na późniejszą zagładę i Gospodarzy, do których mógłby wysłać jaźń ochotników, szkolących się do tego zadania większość życia. Sami Gospodarze byli wybierani na podstawie informacji zawartych w mediach społecznościowych, które nie zawsze były prawdziwe... i tym sposobem, nieświadomie dwójka z piątki zespołu Podróżników wylądowała w umysłach ludzi, których ciała nie do końca się do tego nadawały - Heroinisty i kobiety opóźnionej umysłowo.

    Sześć protokołów, które powstały, by uporządkować życie Podróżników w przeszłości? Niby prosta i logiczna sprawa, ale jeszcze ciekawiej byłoby chyba tylko wtedy, gdyby jeszcze bardziej się ze sobą kłóciły... chociaż protokół piąty - każący przejąć ciało i życie Gospodarza, żeby się nie wyróżniać - wyszedł im wszystkim wręcz genialnie... 😂😉 Chyba najciekawszy okazał się ostatecznie najstarszy z nich, jak na ironię wrzucony do ciała najmłodszego z Gospodarzy - 17 letniego szkolnego chuligana, zawodnika drużyny piłkarskiej, który uwielbiał walki w klatce... do czasu, kiedy Podróżnik go nie przejął i nie zmienił się całkowicie wskutek "wstrząśnienia mózgu", przez który omal nie zginął na ringu... 😉

    Część wydarzeń była wręcz przewidywalna... albo to ja oglądałam już tyle historii tego typu, że wiem, jak większość z nich wygląda... 😅 Mimo to, ciekawie się oglądało na tyle, że nawet nie zauważyłam, kiedy przechodziłam miedzy sezonami, a już znalazłam się na ostatnim odcinku... którego zakończenie wskazuje, że kiedyś może być ich więcej. 😀




"- Jesteś najdziwniejszym siedemnastolatkiem, jakiego poznałam.
- Mam starą duszę, wszystko dlatego.
- Gdzieś ty był, kiedy ja chodziłam do Liceum?
- Daleko stąd. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo."  
"- Właściwie, ile trzeba wypić, żeby nie pamiętać poprzedniego dnia?
- Skąd mam wiedzieć? Ja tylko ćpam.
- Czyli sporo." 
     Nie, w sumie nie wiem czemu ten cytat aż tak mnie rozbawił. Być może przez sam fakt powagi sytuacji, w czasie w której te słowa padły... i śmiertelnie poważnych min ich obojga. 😅



poniedziałek, 9 stycznia 2023

Zobaczcie, bo warto! #11"Dark".

"- Cały paradoks czasu jest bardzo złożony. Weźmy sobie na przykład tę książkę. Napisałem ją, żebyś mogła mi ją dzisiaj przynieść, czy przyniosłaś ją, żebym wiedział, że mam ją napisać? Co, tak naprawdę, było pierwsze?"    

    Notesy są? Są. No, to możemy zaczynać...

    A teraz na poważnie. Notesy bardzo konieczne nie będą, ale krąży legenda, że ktoś kiedyś faktycznie go przy oglądaniu użył... i być może słusznie.

    Trzy linie czasowe, trzy zupełnie inne czasy, każda oddalona od poprzedniej o trzydzieści lat. Da się pogubić. Zwłaszcza, kiedy do akcji wkraczają jeszcze... inne wymiary! 😉

    Historia zaczyna się pewnej wyjątkowej nocy, kiedy mały chłopiec znika w jaskini, w środku lasu, a mężczyzna zostaje odnaleziony we własnej piwnicy, powieszony pod sufitem... do tego Jego syn, który postanawia dowiedzieć się, gdzie zniknął chłopiec i dlaczego jego ojciec popełnił samobójstwo... i dowiaduje się aż za dużo. A teraz wyobraźcie sobie minę tego chłopaka, kiedy nagle dowiaduje się, że zaginiony chłopiec i jego ojciec to jedna i ta sama osoba...

"- Widziałam świat, w którym Cię nie ma. Wcale nie jest taki, jak Ci się wydaje.
- Co mam robić? Jak naprawić to wszystko?
- Wiem jak i zrobimy to. Ale do tego czasu wszystko musi się zadziać dokładnie tak, jak wcześniej. Jeden, ostatni raz."



 

piątek, 6 stycznia 2023

Twórczość nudnego serialu...

     Lista godnych do obejrzenia seriali to tutaj już nic nowego, ale nawet ja czasem trafiam na taki, przy oglądaniu którego się nudzę. Co wtedy robię? Ostatnio miałam okazję sobie przypomnieć. Kiedy jeden serial mi się skończył i okazało się, że nie ma kontynuacji, wpadłam na inny, który uznałam, że może być ciekawy... i tylko odrobinę się pomyliłam. Oglądać się go dało, jednak nie była to jedna z tych pozycji, o których tutaj wspominałam. Szczerze powiedziawszy, nie pamiętam nawet tytułu, co tylko potwierdza fakt, że widocznie nie był godny zapamiętania... Jednak, mimo wszystko, uznałam, że skoro już zaczęłam, dowiem się chociaż jak się skończy i, jak raz, cieszyłam, że ma tylko jeden sezon.

    Sam tytuł wpisu nie jest taki bez powodu. Nudność serialu poskutkowała tym, że zajęłam się czymś w trakcie, żeby nie zasnąć... i zaczęłam bazgrać po kartce, po czym zauważyłam, że podświadomie wyprowadziłam pewien wzór, który skończyłam. Tak powstała pierwsza w historii moich "bazgrołów" róża - kwiat, który od dawna uważam, że niesamowicie "nudny" i "oklepany". Od razu wiadomo, dlaczego tak bardzo pasuje do serialu... 😅 




    Małe wyjaśnienie: Ci, którzy znają mnie bliżej wiedzą, że bardzo rzadko kiedy rysuję kwiaty (pomijając fakt, że ostatnio w ogóle rzadko kiedy rysuję cokolwiek...). Niektórym pewnie wyda się to dziwne, ale... nie przepadam za kwiatami -  zawsze wydawały mi się wyjątkowo "oklepane" - ja już ujęłam nieco wyżej. Poza powyższym rysunkiem, powstał z mojej ręki jeszcze tylko jeden, jedyny wizerunek podobnej rośliny. Tulipana - jedynego kwiatu, który zawsze mi się podobał, choć sama do teraz nie wiem czemu...

    Mimo mojego podejścia do roślin, coś sprawiło, że moja róża nawet całkiem mi się spodobała. 😇

poniedziałek, 2 stycznia 2023

Zobaczcie, bo warto! #10: "Lucyfer".

     Przy okazji wpisu o Supernatural, który można przeczytać tutaj, wspominałam, że lubię historię oparte na Biblii, nieważne, jak zgodne z samym Pismem są. Tak jest od dłuższego czasu i raczej szybko się to nie zmieni.

    "Lucyfer" jest serialem, który widziała raczej większość mi znanych osób... i jednocześnie historią, która niektórym z nich została zakazana przez rodziców, co nadal mnie szczerze bawi. 😉

    Cała historia opowiada o Diable, który miał na tyle dość siedzenia na zesłaniu w Piekle, że wybrał się na wakacje do Los Angeles, gdzie niedługo później poznaje pewną Detektyw, z którą w końcu zaczyna współpracę. Poza faktem, że same wydarzenia z serialu są ciekawe, wątek, który jest dla mnie najciekawszy, to samo przedstawienie aspektu "wolnej woli", gdzie "nawet Demon jest w stanie wykształcić sobie duszę". Poza tym, serial jest jednocześnie historią detektywistyczną i historią powiązane z Biblią, co sprawia, że jeszcze ciekawiej się go ogląda.

"- Kurde... i pomyśleć, że całe millenia walczyliśmy przeciwko sobie, kiedy tak ciekawie walczy się razem, przeciwko innym."

"- Ojciec przeszedł na emeryturę i teraz jedno z nas musi go zastąpić. Michał chce zająć jego miejsce.
- Wiem, ale mam lepszego kandydata.
- Tak? Kogo?
- Oczywiście, mnie."




niedziela, 1 stycznia 2023

Zobaczcie, bo warto! #9: "W garniturach".

"- Jestem tu w sprawie pracy.
- Ou, wybacz, Twoje miejsce jest już zajęte przez innego prawnika.
- A skończył chociaż studia?
- Kurde... wiedziałem, że miałem coś sprawdzić... ale przynajmniej zioło mu z walizki nie wypadło.
- Zamek był zepsuty!
- Ty to masz mózg zepsuty!"

    ~ Harvy & Mike. 

    Tym oto, jakże uroczym akcentem, zaczynamy opowieść o serialu, który dopiero co skończyłam oglądać. Co prawda nie jest to pierwsza taka historia o prawnikach, balansujących na granicy prawa, jednak pierwsza, gdzie ta granica jest mocno zacierana... aż jeden z nich całkiem ją przekracza. 

    Kancelaria prawnicza, jak wiele innych tego typu, do tego sławni już prawnicy, słynący z nie-do-końca pozytywnych historii, ale za to niesamowicie skuteczni. Wszystko dzieje się jak powinno, nikt z nich nie przekracza dawno już zatartej granicy... dopóki osławiony Harvy nie dostaje awansu i, zgodnie z tradycją, szuka asystenta. Wtedy dopiero okazuje się, kto i jak bardzo jest w stanie wykroczyć poza tą granicę, gdy nowo zatrudnionym asystentem okazuje się chłopak, który zna się na prawie, jak nikt inny... a który nigdy nie skończył prawa. 😉 

    Dlaczego, mimo tego, że widziałam wiele seriali tego typu, o tym postanowiłam napisać? Pomimo, że sam początek historii jest bardzo przewidywalny, w jego trakcie dzieją się wydarzenia, które sprawiły, że z biegiem czasu nie umiałam się od niego oderwać... i byłam bardzo zawiedziona, kiedy ostatni odcinek dziewiątego sezonu się skończył... 😔

    Ale może od początku. Pewnie nie ładnie zrzucać winę za wszystko na babcię, ale prawda jest taka, że w tym przypadku to właśnie z powodu babci pewnego chłopaka, zgodził się On na propozycję przyjaciela, przez co trafił z walizką pełną "zioła" prosto do siedziby kancelarii prawniczej... idealnie w dniu (i momencie) prowadzenia przez nowo mianowanego "starszego partnera" rekrutacji na asystenta, a który szukał "równie egoistycznego, zapatrzonego w siebie dupka" - jak to oględnie ujęła Donna, sekretarka, która była pierwszą linią kontaktu między Nim, a kandydatami. Jednocześnie od samego początku była też jedyną (poza nimi dwoma) osobą, która wiedziała, że chłopak nigdy nie skończył studiów. Jak więc przekonał "najlepszego w mieście" prawnika do tego, by ten go zatrudnił? Odpowiedź kryje się w poniższym zwiastunie! 😉



    Zostaje już chyba tylko pytanie, jakim cudem właścicielka Kancelarii zgodziła się zatrzymać chłopaka, gdy dowiedziała się, że jest oszustem? Otóż...

"- Pomimo braku studiów przekonałeś Harveya, żeby Cię zatrudnił. Jak?
- Otwórz laptop, zapytaj o coś.
- Więc tak tego dokonałeś? Pokonałeś Go? Wow. Jestem pod wrażeniem, nie sądziłam, że to możliwe. Ale zapewniam, że ze mną nie pójdzie Ci tak łatwo. I ja nie będę potrzebować laptopa."
    ~ Jessica & Mike.

    Tak, jak najbardziej, jedną z aktorek jest obecna księżna Wielkiej Brytanii... choć gdyby nie fakt, że w Mediach było głośno o Jej wcześniejszym zawodzie, byłabym święcie przekonana, że mam omamy... i pewnie nie miałabym ochoty zabić samego księcia w momencie jej odejścia z obsady, żeby wróciła. 😅