piątek, 17 marca 2023

Zapowiedź, część II.

     Odkąd powstał mój Detektyw (praca szkolna, o której więcej można poczytać TUTAJ) wiele osób pytało mnie o kontynuację tego opowiadania, aż w końcu podjęłam decyzję i do opowiadania powstała druga część, a ostatecznie... zamiast dwóch części opowiadania, została stworzona powieść. Wszystko byłoby na swoim miejscu, gdyby nie fakt, że dla mnie to nadal było zbyt mało, zwłaszcza, że w głowie już rodził mi się pomysł na kontynuację tej powieści - dwie kolejne części, które kiedyś na pewno ujrzą światło dzienne, przynajmniej z poziomu mojej "szuflady". 😉

    Jednakże, chyba nie byłabym sobą, gdybym nie stworzyła odpowiedzi na pytanie "Jak to wszystko powinno się zacząć?". Także, dla wszystkich tych, którzy byli ciekawi - z przyjemnością informuję, że jest już zarys prequela Detektywa, czyli historii o tym, co działo się na długo przed wydarzeniami z pierwszej części Trylogii! 😁

    Jak raz obejdzie się bez wątków religijnych, za to pierwszy raz w historii będzie to opowieść mocno zahaczająca o to, co większość nazwałaby romansem, czyli coś, czego obiecałam sobie nie pisać... (nie wyszło 😅), a co jednocześnie jest w pewnym sensie zapowiedzią całej fabuły.


*****

    "- Znowu mi się przyglądasz.     - Kurde, z twoją spostrzegawczością dziwię się, że jeszcze nie błagają cię o przejście do nas.     - Przezabawne, Bruce. - rzuciła, gromiąc mnie spojrzeniem. - Nie patrz tak na mnie.      - Jak? - podjąłem temat, przechodząc na drugą stronę blatu i opierając się o niego plecami.     - Właśnie tak. - gestem wskazała moją twarz.     - Prosisz faceta, za którego zgodziłaś się wyjść, żeby nie patrzył na Ciebie, jak na kobietę, którą kocha. Wiem, że chodzą pogłoski, że jestem cudotwórcą, ale bez przesady. - odparłem, imitując oburzenie, jednocześnie sięgając dłonią po czajnik. - Skoro już jakimś cudem sprawiłaś, że wszedłem do kuchni… herbaty?     - Chętnie, ale zostaw to mnie, zanim znów zbijesz któryś kubek.     - To tylko kubek. A to… tylko czajnik. - dodałem oburzony, unosząc go delikatnie.     - W Twoich rękach taki czajnik to bardzo potężna broń. - odparła niemal szeptem, zbliżając się do mnie, aż w końcu nasze usta się spotkały.     - W wyszkolonych rękach, praktycznie wszystko jest potencjalną bronią. - odparłem, oddając pocałunek, jednocześnie odkładając czajnik na miejsce i kładąc dłonie na talii kobiety.     - To zabrzmiało tak bardzo niejednoznacznie, że prawie, jak propozycja.     - Prawie? To chyba jednak nie ta tonacja. - zażartowałem, udając, że się nad tym zastanawiam.     - Czyli jednak herbata poczeka?     - Na to liczę. - przyznałem, znów całując narzeczoną.     Zdając sobie sprawę, że nadal stoimy przy blacie w kuchni, jednym płynnym ruchem pozbyłem się bluzki kobiety, zrzucając ją na podłogę, idealnie w momencie, kiedy zadzwonił telefon.     - Mają wyczucie, to im trzeba przyznać. - odparła, odzyskując dech, odsuwając się delikatnie.     - Wybacz. - skrzywiłem się, jednocześnie odbierając połączenie i przykładając słuchawkę do ucha, nadal trzymając ją w ramionach. - Halo? Jasne, zaraz będę. - rzuciłem po chwili ciszy i rozłączyłem połączenie. - Przepraszam, muszę iść. - dodałem, chowając telefon z powrotem do kieszeni i całując czoło dziewczyny.     - Wiem, taka praca. Idź, ratuj świat i bezradne kobiety w opałach. - zażartowała, salutując przy tym teatralnie.     - Ejże, ratowanie świata to nie żarty. Co do kobiet, ewentualnie to przemyślę. - dodałem, mrugając do niej na odchodne."


    

wtorek, 14 marca 2023

Tolkien - ciekawostka.

    Ja, co prawda wielkim fanem dzieł Tolkiena nie jestem, jednak aż za dobrze, z własnego doświadczenia rozumiem zmianę tak istotnej części tekstu, jak jego tytuł. A bo to raz pisząc ciąg dalszy fabuły edytowało się go, bo nie pasował już do historii? Na przykład - pierwotnie "Amnezja Detektywa" miała nosić zupełnie inny tytuł, jednak ktoś zwrócił mi uwagę, że taki będzie pasować znacznie bardziej... i miał na tyle racji, że dzisiaj już nie pamiętam, jaki był ten pierwotny. 😅


    
    
    Co do samego "magicznego pierścienia", moim skromnym zdaniem, tytuł wcale nie byłby taki zły. Jednak, jak głosi jeden z zapisów książki (czy raczej scenariusza, bo książki nigdy nie czytałam 😅), skoro "Jeden, by wszystkimi rządzić", nasuwa się myśl, że jednak było ich (pierścieni) więcej niż jeden, także logicznie ostateczny tytuł, jakim jest "Władca Pierścieni" faktycznie jest znacznie bardziej odpowiedni. Choć z drugiej strony równie dobrze mogło chodzić o ludy Śródziemia, nie Pierścienie 😉.
    Na swoją obronę, zwłaszcza przed zagorzałymi fanami dzieł Tolkiena... Wybaczcie, jednak czytanie opisu podróży przez pustynie, zawarte na kilkunastu stronach mnie pokonało... Ale Hobbita przeczytałam (i wcale nie dlatego, że swego czasu był lekturą szkolną...)! 😆

Źródło: "Wiedza bezużyteczna" - facebook.

niedziela, 12 marca 2023

Zapowiedź.

     Wspominałam, że "Socjopatka" zawiera sporą dawkę humoru zahaczającego o obrazę uczuć, między innymi religijnych? Tak? To dobrze. Nie zdziwi więc nikogo informacja, że nie był to ostatni taki tekst mojego autorstwa. Wyjaśnienie, co do mojego nowego projektu pojawi się nieco później, zdradzę jedynie, że mowa o bardzo ciekawych postaciach biblijnych, w (parafrazując cytat z "Supernatural") - niebotycznie wielkiej ilości liczby cztery. 😉

    A w czasie oczekiwania na pierwszy rozdział mojego kolejnego dziecka, zostawiam Wam fragment tego ostatniego, który można uznać za ciekawe wprowadzenie do tematu... 

*****

"- To prawda… - wtrąciłam, podchodząc do stołu i opierając się o niego na wyprostowanych dłoniach, nachylając nad nim - Ale ktoś tak pobożny, jak Pan, zapewne wie, że żeby się pomodlić, niekoniecznie potrzeba w tym celu kościoła. Skoro Bóg jest wszechwiedzący i wszechobecny, jak głosi pismo, wysłuchałby Pana gdziekolwiek. Nie musiał Pan specjalnie w tym celu iść do kościoła, w środku nocy, w dodatku trzy, czy nawet cztery kilometry od domu.
    Gdy skończyłam mówić, mężczyzna przez dłuższą chwilę patrzył na mnie oniemiały, zaskoczony moją wypowiedzią, Detektyw natomiast, nieprzerwanie przyglądał się jemu.
    - Mówisz całkiem, jak on. - rzucił nagle oschle, nadal mierząc mnie spojrzeniem. - To samo herezyjne pieprzenie, nijak nie pasujące do doktryn kościoła katolickiego.
    - Katolickiego? Katolicyzm, co do zasady, opiera się o podtrzymywanie nie tyle wiary, co tradycji kościelnych, w większości, ładnie ujmując, zapożyczonych z wielu innych religii w tym wierzeń pogańskich. Ja mówię o wierze Chrześcijańskiej, o której mówi Pismo, a o której zapewne by Pan doskonale wiedział, gdyby choć raz w życiu otworzył i przeczytał tą książkę.
    Nim dobrze skończyłam zdanie, stało się dokładnie to, co chciałam wywołać. Moje słowa wzburzyły go na tyle, że czerwony na twarzy (o ile delikatnie pociemnienie na bieli, można było nazwać czerwienią) wstał na tyle, na ile pozwalała mu sytuacja i opierając się skutymi dłońmi o blat wybuchnął.
    - Jesteś taką samą heretyczką, jak on! Wpadacie do miejsca, do którego nie pasujecie i rujnujecie wiarę, przekazywaną od wielu pokoleń, niszcząc tym samym wszelkie uczucia religijne!
    - Skoro Pańskie uczucia da się tak łatwo zniszczyć, to chyba nie były zbyt wiele warte. - dodałam, uśmiechając się przy tym kącikiem ust, dumna z własnego osiągnięcia. "


    ~ "Socjopatka" - fragment.